Przejdź do głównej zawartości

KGB w Skierniewicach

W ostatnich latach wielu ludzi mediów, dziennikarzy i aktorów wzięło się za pisanie książek. Niestety większość zdecydowanie poległa i udowodniła, że "popełnić" nawet jedną tylko książkę też trzeba umieć. Ale w wypadku "Mariki" Krzysztofa Kotowskiego jest zupełnie odwrotnie. Kiedy zaczynałam czytać tę przypadkowo wybraną książkę, nie sądziłam, że nie będę mogła się od niej oderwać nawet na przystanku autobusowym czy w pracy na przerwie.

Kotowski to pisarz, scenarzysta, dziennikarz telewizyjny i radiowy. Z wykształcenia psycholog - być może to pomaga mu w czarowaniu Czytelnika nie tylko słowem, ale przede wszystkim rysem postaci. Pracował jako prowadzący i DJ w Radiu "Solidarność", "ESKA", Radiu "Zet". W latach 90. był wydawcą, producentem i prowadzącym w TVP między innymi takich programów jak "Kawa czy Herbata" czy "Żyć Bezpieczniej". Od 2003 roku poświęcił się wyłącznie pisarstwu. I śmiem twierdzić, że była to jedna z lepszych decyzji w życiu Krzysztofa Kotowskiego.

Akcja "Mariki" rozgrywa się w czasach współczesnych. Na terenie Polski wzmaga się aktywność byłych agentów rosyjskiego wywiadu, koncentrująca się wokół niepozornego lasu koło Skierniewic. Las to niezwykły, bo raz po raz giną tam w niewyjaśnionych okolicznościach ludzie, poza tym chodzą słuchy, że "las zabija za grzechy". Kto jest winien śmierci przypadkowych ludzi: kosmiczna technologia, Al-Kaida czy wielbiciele starego systemu politycznego? Rozpoczyna się cichy, bezlitosny i krwawy pojedynek między rosyjskimi agentami, a polskimi służbami specjalnymi o dostęp do przerażającej tajemnicy sprzed wielu lat. Aleksander Kołynin - dawny szpieg KGB, niegdyś odsunięty za zakazany związek z młodą, polską opozycjonistką, musi wybrać po której stanąć stronie. Nikt nie wie, że tylko on zna prawdziwą tajemnicę Mariki. A czym jest Marika? Poza tym, że jest to imię dawnej miłości Kołynina, to jest to również klucz to zagadki skierniewickiego lasu. I choć w kolejnych rozdziałach poznajemy wiele tajemnic i wydarzeń z przeszłości, to rozwiązanie ostatecznej zagadki kryje się dopiero na końcu powieści. Im bardziej ubywa kartek do przeczytania w Czytelniku wzmaga się strach, że autor niczym Tarantino w słynnym Pulp Fiction zostawi widok i rozwiązanie zagadki tylko dla siebie i bohaterów.


"Marikę" nosiłam ze sobą wszędzie. Książka, choć niezbyt długa, wciągnęła mnie absolutnie. Mam do powieści tylko jedno drobne zastrzeżenie. Prowadząc równoległe wątki, autor nakreślił wizerunki kilku centralnych postaci, ale nie ma pośród nich prawdziwie wyrazistego, barwnego czy niebanalnego głównego bohatera. Szkoda, bo obecność takiej właśnie postaci podnosi zdecydowanie wartość każdego thrillera. Z drugiej jednak strony, aż korci, żeby zadać pytanie: "Dlaczego jeszcze nie doczekaliśmy się ekranizacji?!". Polecam tę książkę wielbicielom kryminałów, thrillerów i tym, którzy poznali już inne książki Krzysztofa Kotowskiego, np. "Kapłana".

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs część pierwsza

Z okazji tego, że na FB mój fanpage obserwuje już 80 osób dziś ogłaszam konkurs. Do wygrania książka Ewy Stachniak "Katarzyna Wielka". Jedyne co musisz zrobić to udostępnić dla znajomych ten post, polubić post na FB i w komentarzu napisać komu pożyczylibyście tę książkę. Zwycięzca będzie ogłoszony we wtorek 5 września rano na FB. Powodzenia!

Superfood już nie takie super?

W ostatnim czasie jedną z najgłośniejszych dyskusji w większości krajów Unii Europejskiej, czyli także w Polsce i Wielkiej Brytanii, prowadzi się na temat dopuszczalnej ilości nasion chia w produktach spożywczych, zwłaszcza w jogurtach i deserach. Od 2009 roku systematycznie zwiększa się zarówno udział procentowy nasion w produktach jak i różnorodność wyrobów zawierających nasiona szałwii hiszpańskiej. Wiele serwisów gospodarczych jak i tych traktujących o zdrowiu i stylu życia poruszyło ten temat. I choć producenci i biznesmeni prowadzą zdrową dyskusję, to już wszelkie inne portale bombardują użytkowników naciągniętymi tytułami mówiącymi o zakazie spożywania nasion chia lub całkowitym ich wycofaniu z rynku. Czy to niedoinformowanie czy raczej bulwersująca reklama, aby zainteresować ludzi bardzo przecież zdrowym i smacznym produktem? August III Sas i Wilk z Wall Street Co mają ze sobą wspólnego król Polski, bogacz z Nowego Jorku i portale ukazujące przekreślone nasiona chia? O